Pomoc państwa dla zadłużonych we frankach – mówię stop

Czy państwo pomoże zadłużonym we fraknachCoraz częściej słyszymy o planach polityków, w których zakładają oni uruchomienie programów pomocowych skierowanych do osób, które zadłużyły się biorąc pożyczki hipoteczne we frankach szwajcarskich. Oczywiście jest to dla nich sytuacja mało komfortowa, zwłaszcza dla tych, którzy owe kredyty brali przy niskim kursie tej waluty. Tylko czy państwo jest od tego, żeby zabierało mi pieniądze w wysokich podatkach i oddawało je ludziom, którzy lekkomyślnie zdecydowali się na zadłużenie w innej walucie? W takim razie może z publicznej kasy powinniśmy wspierać również wszystkie te osoby, które są na minusie przez spekulację walutami lub poniosły straty na giełdzie?

Problem kredytów we frankach – niższe koszty i spekulacja

Już nie raz pisaliśmy tutaj o dosyć ryzykownym instrumencie finansowym, jakim są pożyczki w innej walucie niż ta, w której się zarabia. Wiele osób jednak pomimo widma strat, na takie posunięcie się decydowało, a dlaczego? Oczywiście jeśli nie wiadomo o co chodzi, to musi chodzić o pieniądze. W świecie finansów zazwyczaj jest tak, że tam, gdzie można dużo stracić, można również dużo zarobić – dla przykładu pomyślmy o giełdzie lub funduszach inwestycyjnych w różnych ich wariantach, w zależności od stopnia ponoszonego ryzyka. Podobnie sprawa ma się z kontrowersyjnymi pożyczkami na zakup nieruchomości, choć tu nie tyle można było dużo zarobić, co oszczędzić, głównie z dwóch powodów wymienionych poniżej.

  • Ceny kredytów hipotecznych udzielanych w walucie Helwetów były znacznie niższe, to z uwagi na bardziej stabilny i rozwinięty system finansowy, z którego słynie ten kraj. Mówiąc obrazowo, przeciętny Szwajcar zarabiający we frankach, dostaje zazwyczaj od swojego banku kredyt hipoteczny, który jest oprocentowany znacznie niżej od tego, który dostałby mieszkaniec kraju nad Wisłą, udający się po pożyczkę denominowaną w złotówkach. Przy relatywnie dużych kwotach wiążących się z zakupem mieszkania, oszczędzić można było naprawdę spore pieniądze.
  • Gra na spadek ceny franka – to kolejny powód uzasadniający to, że wiele osób sięgało właśnie po ten typ finansowania przy zakupie nieruchomości. Problem dotyczy tu oczywiście wszystkich tych, którzy po tego rodzaju pożyczki sięgnęli przed kryzysem finansowym, który rozlał się po świecie w 2008 roku, przed nim bowiem szwajcarska waluta była w relacji do złotówki bardzo tania (kosztowała nieco ponad 2 złote), a było to poprzedzone długotrwałym obniżaniem się jej kursu. Wiele osób zakładało, że owa deprecjacja tej waluty będzie nadal postępowała, a skoro tak, to biorąc np. równowartość 100 tys. złotych kredytu we frakach, stanieje on np. o dalsze 15% w stosunku do złotówki, a więc realnie zwrócić będą musieli już tylko 85 tys. złotych (plus odsetki) – prawda, że brzmi to bardzo kusząco?

I właśnie stąd w większości wzięły się dzisiejsze problemy osób zadłużających się w obcych walutach. Raczej nie był to wielki spisek bankierów, ale w zasadzie prosta chciwość – nie jest ona niczym złym, jeśli tylko potrafi się przyjąć konsekwencje wynikające z ponoszonego dla niej ryzyka. Bo czy moralne i sprawiedliwe jest pozbawianie ludzi, którzy np. oszczędzają na własne mieszkanie, części dochodów pod postacią podatków, żeby przekazać je na wsparcie dla tych, którzy w celu zakupu nieruchomości zdecydowali się na tak ryzykowną operację? Wydaje się, że nie.

Wielu traci pieniądze, niewielu dostaje wsparcie państwa

W tym kontekście można się również zastanowić nad sytuacją innych osób, które popadają w tarapaty finansowe, ponieważ chcą zarobić. Weźmy np. tych, którzy zabrali się za inwestowanie na giełdzie i mieli pecha, miast się wzbogacić, tracili – czy oni mogą liczyć na to, że państwo odmieni ich marny los? A czy początkujący przedsiębiorca, którego biznes nie wypala i jeszcze wpędza go w długi, na pomoc polityków może liczyć? Raczej wpędzą go oni w jeszcze większą kabałę. Dlaczego więc mamy finansować mieszkania osobom, które zakupiły je w tak ryzykowny sposób? A może na tą pomoc powinni zrzucić się wszyscy Ci, którzy zarobili na kursie franka, bo przecież, jeżeli ktoś kupić tą walutę po 2 złote, a sprzedał za 3,5 złotego, to zrobił doskonały interes.

Niestety cała sprawa została mocno upolityczniona, przecież w kontekście zbliżającego się maratonu wyborczego, okrzyki o tym, ile to się dołoży stratnym na franku, muszą robić doskonałe wrażenie. I to nie tylko na tych, którzy na takich pożyczkach mieszkaniowych stracili, ale na wszystkich ludziach dobrej woli, przecież takich mamy współczujących polityków, że wezmą z państwowej kasy i podsypią tam, gdzie trzeba. Niewielu pamięta o tym, że nie ma czegoś takiego, jak publiczne pieniądze, są bowiem tylko nasze pieniądze – zabierane nam w podatkach, składach i opłatach. Politycy chętnie je rozdają, bo przecież najłatwiej dysponuje się cudzym.

Leave a Comment