Dopłaty do kredytów hipotecznych: rozbój w biały dzień

Wcześniej w dużym skrócie przedstawiliśmy zasady akcji skierowanej do ludzi, którzy chcieliby kupić swą pierwszą nieruchomość na preferencyjnych, poprzez rząd określonych warunkach. Jednak należy o tym pamiętać, że te wszystkie niemałe jednak pieniądze na dopłaty do pożyczek mieszkaniowych nie biorą się znikąd, zazwyczaj jest tak, że aby komuś państwo mogło coś dać, to wpierw komuś musi coś zabrać i tak jest i w tym przypadku. Ale z rządem bywa tak, że coraz częściej nie działa on w interesie obywateli, ale różnego rodzaju grup interesu, tutaj chodzi o banki i deweloperów, czyli bardzo wpływowe branże. Warto wiedzieć komu program Mieszkanie dla młodych daje naprawdę wielkie korzyści.

Kredyty z dopłatą w MDM – zabrać i dać bankom oraz deweloperom

Być może brzmi to jak teoria spiskowa, ale argumentów na jej poparcie jest sporo i dosyć trudno z nimi polemizować. Pod świetnie wyglądającym sztandarem z hasłem Mieszkania dla młodych, kryje się system wyciągania dużych pieniędzy z kieszeni podatników i przekazywani ich do prywatnych firm. Brzmi nieprawdopodobnie? Dlatego właśnie warto zapoznać się z zamieszczonymi poniżej argumentami.

• W ramach tego systemu dotację można otrzymać tylko na mieszkania z rynku pierwotnego, czyli nowe, prosto od deweloperów. Na pewno firmy je budujące są bardzo zadowolone z takiego obrotu sprawy. Wcześniej większość nieruchomości, do których zakupu dopłacano z budżetu pochodziło z „drugiej ręki”, aktualnie zostało to zmienione, w grę wchodzi tylko nowe budownictwo, zwykle droższe, czyli dokładnie wiadomo kto ma na tym świetnie zarobić. Inna spawa, że skoro jest dopłata, to można także dać wyższą cenę, a rynek wtórny nie jest już alternatywą, więc innego wyjścia właściwie nie ma dla klientów.

 

• Drugi kruczek jest taki, że jeżeli chce się skorzystać z pomocy, to trzeba wziąć kredyt na zakup mieszkania, czyli należy udać się do jednego z banków, pożyczyć z niego pieniądze i zapłacić mu dodatkowo sporo odsetek. Ostatnio głośno było o tym, że przez nową rekomendację Komisji nadzoru finansowego, niemal nie można było udzielać pożyczek na sfinansowanie 100% zakupu nieruchomości i zaczął być wymagany wkład własny. To w dużej mierze popsuło biznes bankierom, ale okazało się, że z opresji wybawiło ich państwo, dając na start 10% wartości kredytu. I kto znów zarobi? Chyba nie trzeba odpowiadać.
• Co więcej, urzędnicy wymyślili już skąd wezmą pieniądze na sfinansowanie tego projektu, mianowicie zaplanowali już zniesienie ulgi remontowej. Czyli jeśli ktoś nabędzie nieruchomość na rynku wtórnym, a takie są zazwyczaj tańsze, to nie będzie mógł nawet odzyskać niewielkiej części kwoty, którą wydał na jej remont, bo ktoś stwierdził, że lepiej dać te pieniądze firmom budowlanym i instytucjom finansowym. Czyż to nie jest doprawdy „szlachetne” działanie?

 

• Jeszcze jedno, o czym warto wspomnieć, to że subsydia nie będą przysługiwały do kredytów na budowę domu, a w mniejszych miejscowościach jest to najpopularniejszy sposób zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych, ponieważ tam mieszkań buduje się bardzo mało. Czy więc nie jest to dosyć wyraźny ukłon w stronę tak zwanych „młodych, wykształconych z wielkich ośrodków”, którzy są według wielu badań głównymi wyborcami rządzącej obecnie partii politycznej?

Czy to jest sprawiedliwe, że jeżeli ktoś nie ma zamiaru zadłużać na kilkadziesiąt lat i oszczędza na przykład na zwykłej lokacie bankowej aby po iluś latach kupić wreszcie wymarzone M, to państwo nie tylko, że nic takiej osobie nie dołoży, ale jeszcze uszczupli znacznie gromadzone środki przez to, że pobierze od nich tak zwany podatek Belki, czyli podatek od zysków kapitałowych. To znaczy, że pieniądze zwyczajnie są wyciągane z kieszeni jednej osoby chcącej nabyć własne mieszkanie i dawane na dofinansowanie identycznej transakcji, tyle że dokonywanej przez kogoś innego. Retorycznym pozostaje pytanie o to, czy taki system jest moralny. Dodatkowo, o czym wspominaliśmy już wcześniej, jeżeli komuś uda się kupić używane mieszkanie do remontu, to nawet nie będzie mógł odliczyć części podatków od wydanej na to kwoty, bowiem popularna u nas ulga podatkowa na remont mieszkania ma zostać zniesiona właśnie po to, żeby sfinansować ten program stymulacji rynku kredytów udzielanych młodym osobom. Doskonale widać tu, jak „dbają” o nas instytucje rządowe, choć warto byłoby się zastanowić nad małą zmianą w nazwie tego programu, bo czyż w takiej sytuacji lepiej nie brzmiałoby Mieszkanie dla swoich – prawda, że idealnie pasuje?

Państwowy program pomocy w kupnie mieszkania – przekręt

Tak to już zwykle bywa, że jeżeli państwo zabiera się za pomaganie potrzebującym, to wychodzą z tego nie do końca pożyteczne sytuacje. Czy nie byłoby lepiej, gdyby zamiast tworzyć z ogromną pompą kolejny program Mieszkanie dla młodych, którego i tak głównymi beneficjentami są różne lobby, po prostu w naszych kieszeniach pozostawiono więcej pieniędzy obniżając podatki? Tym bardziej, że na pewno znaczne sumy pochłonie również administracja zaangażowana w prowadzenie tych działań pomocowych. A tutaj wystarczyło by tylko podarować ludziom, którzy nie mają jeszcze określonej liczby lat, np. 35, odpowiednie ulgi podatkowe na zakup mieszkania, które to pomogłyby im zrealizować marzenia o własnym „M”, a nie tworzyć kolejnej maszynki do przekręcania pieniędzy odbieranych podatnikom. Jeżeli już koniecznie w cały proces chciałoby się zaangażować banki w taką działalność, to przecież można by było umożliwić w nich oszczędzanie na mieszkanie, które wiązałoby się na przykład z wypłatą co jakiś czas odpowiedniej premii do odsetek, odsetek od lokaty, a nie od kredytu. No ale widać, że rząd woli promować zadłużanie się, niż cnotę oszczędności, no ale widocznie są w tym jakieś głębsze interesy. W każdym razie już w niedalekiej przyszłości można się spodziewać znów wzrostu cen mieszkań, a także zwyżkowania cen akcji notowanych na giełdzie spółek deweloperskich.